Kończyłam właśnie doprawiać pierwszą sałatkę ze świeżych warzyw, które zerwałam we własnym ogródku, kiedy zadzwonił telefon. Nie spodziewałam się wiadomości od nikogo, a że zaskakujące telefony zawsze napawały mnie strachem, to szybko wytarłam ręce ściereczką i spojrzałam na ekran smartfona. Zdziwiłam się, widząc, że dzwoni moja córka. Kasia już dawno wyprowadziła się z domu, a odkąd poczuła smak wielkiego miasta, nasze kontakty mocno się osłabiły. Ona czuła, że jej życie zaczyna się na nowo, a ja wiedziałam, że nie jestem w stanie zatrzymać jej przy sobie.
– Halo? – spytałam, odbierając połączenie. – Kasia?
– Cześć mamuś, niespodzianka! – Jej radosny głos i wyraźna ekscytacja dosłownie uderzyły mnie w uszy. – Tęskniłaś?
– Oczywiście skarbie, stało się coś? – Telefony od niej były tak rzadkie, że byłam niemal pewna, że znowu coś przeskrobała, albo do głowy wpadł jej jakiś kompletnie szalony pomysł.
– O tak, stało się! Nastaw kawę na trzy osoby, będę za piętnaście minut! – powiedziała.
– Co?? – Byłam w szoku. – Jak to? Gdzie jesteś?
– Chcę Ci przedstawić mojego chłopaka, jest cudowny! – zaszczebiotała.
– Chłopaka? – Brwi same uniosły mi się do góry.
– Tak, ma na imię Andrzej – powiedziała, a potem zaśmiała się, ale chyba do niego, bo usłyszałam w słuchawce męski głos. – Nastaw kawę mamuś, zaraz będziemy!
Chciałam ją jeszcze o coś zapytać, ale Kasia po prostu się rozłączyła. Szybko rozejrzałam się po mieszkaniu i pochowałam do szafek nieułożone ciuchy. Nie planowałam podczas majówki żadnych gości, więc kompletnie mnie zaskoczyła. W kilka minut ogarnęłam mieszkanie, nastawiłam ekspres na kawę i pobiegłam do łazienki upewnić się, czy jest tam papier toaletowy. Nigdy nie zapomnę, jak podczas ostatniej wizyty sąsiadów, mąż Kowalskiej z piętra niżej utknął w mojej łazience i wstydził się przyznać, że robił tam coś większego, a mnie skończył się papier toaletowy. Kiedy jego żona przyniosła rolkę od siebie, a on wreszcie wynurzył się z łazienki, był kompletnie czerwony, ale to chyba ja wstydziłam się bardziej. Zerknęłam na haczyk i odetchnęłam z ulgą, widząc, że papier jest na swoim miejscu.
Wychodząc z łazienki, przypadkiem spojrzałam w lustro i opadły mi ręce. Wyglądałam, jak koszmar minionego lata! Nieuczesana, z kawałkiem liścia rzodkiewki przylepionym do policzka i jakąś dziwną mazią pod okiem. Szybko rzuciłam się do umywalki i w miarę się ogarnęłam, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że stresuję się wizytą własnej córki. Ona przecież nigdy nie przedstawiła mi żadnego ze swoich mężczyzn. Boże drogi! A jeśli ona jest w ciąży?! Jak mam na to zareagować? Dlaczego w ogóle chce mi go przedstawić? Oświadczył się jej? Matko Boska! Poczułam, jak rośnie mi ciśnienie i nie mogłam się uspokoić.
Cdn…
Leave a Reply